festive500 dzień 2
Wtorek, 26 grudnia 2017
· Komentarze(0)
Dzień drugi.
Wobec braku jakiejkolwiek aktywności w niedzielę oraz jedynie rozruchową jazdę w poniedziałek dziś należało trochę podgonić.
Budzik nastawiony na 5:30. Po nieśpiesznym śniadaniu udało się w końcu rozpocząć kręcenie jedenaście minut po godzinie szóstej. Bezchmurne niebo spowodowało spadek temp do -4 stp. Na kilka minut przed wschodem słońca, na opustoszałych ulicach spotkałem cyklistę. Szybka wymiana zdań i razem udaliśmy się w kierunku Bolimowa. Na tej trasie po raz pierwszy od dłuuuugiego czasu ujrzałem wschód słońca w całej krasie. O godz. ósmej "R" musiał powrócić do domu. Ja zaś skierowałem się w stronę Makowa testując nowy asfalt. Droga poszerzona w stosunku do starej. Dodatkowo uzupełniona ścieżką rowerową - o dziwota również asfaltową (brawo za porzucenie w końcu wszechobecnej kostki). I wszystko byłoby ok gdyby nie to, że mniej więcej w połowie drogi szosa przechodzi nasypem przez niewielkie jeziorko. Ścieżka została klimatycznie poprowadzona drewnianym mostkiem - i tu subiektywne odczucie: o ile nawierzchnia z desek nie jest jakimś złym pomysłem to ułożone desek wzdłuż a nie w poprzek kierunku jazdy zapowiada problem bowiem o ile na mtb da się spokojnie przejechać nie wpadając kołem w szczeliny to już jadąc szosą takiego komfortu i pewności nie ma (ciekaw jestem jak będzie się ta sprawa rozwijała wobec zużycia drewna). Niestety ale taka wizja konstruktora i wykonawcy będzie skutkować tym, że "szosowcy" będą zmuszeni łamać przepisy i ten fragment pokonać jadąc szosą...
Nadal zupełnie puste drogi dawały nieprzyzwoitą przyjemność z jazdy. Promienie słońca szybko spowodowały wzrost temp osiągając maksymalnie temp. +4 stp. C. Porzuciwszy plan udania się do Łowicza postanowiłem skręcić na zachód w stronę Łyszkowic. Do których niestety ze względu na plany świątecznych odwiedzin, nie udało mi się dotrzeć. Nastąpił więc szybki powrót do domu.
Pozostało: 320,8 km
mapa trasy
Wobec braku jakiejkolwiek aktywności w niedzielę oraz jedynie rozruchową jazdę w poniedziałek dziś należało trochę podgonić.
Budzik nastawiony na 5:30. Po nieśpiesznym śniadaniu udało się w końcu rozpocząć kręcenie jedenaście minut po godzinie szóstej. Bezchmurne niebo spowodowało spadek temp do -4 stp. Na kilka minut przed wschodem słońca, na opustoszałych ulicach spotkałem cyklistę. Szybka wymiana zdań i razem udaliśmy się w kierunku Bolimowa. Na tej trasie po raz pierwszy od dłuuuugiego czasu ujrzałem wschód słońca w całej krasie. O godz. ósmej "R" musiał powrócić do domu. Ja zaś skierowałem się w stronę Makowa testując nowy asfalt. Droga poszerzona w stosunku do starej. Dodatkowo uzupełniona ścieżką rowerową - o dziwota również asfaltową (brawo za porzucenie w końcu wszechobecnej kostki). I wszystko byłoby ok gdyby nie to, że mniej więcej w połowie drogi szosa przechodzi nasypem przez niewielkie jeziorko. Ścieżka została klimatycznie poprowadzona drewnianym mostkiem - i tu subiektywne odczucie: o ile nawierzchnia z desek nie jest jakimś złym pomysłem to ułożone desek wzdłuż a nie w poprzek kierunku jazdy zapowiada problem bowiem o ile na mtb da się spokojnie przejechać nie wpadając kołem w szczeliny to już jadąc szosą takiego komfortu i pewności nie ma (ciekaw jestem jak będzie się ta sprawa rozwijała wobec zużycia drewna). Niestety ale taka wizja konstruktora i wykonawcy będzie skutkować tym, że "szosowcy" będą zmuszeni łamać przepisy i ten fragment pokonać jadąc szosą...
Nadal zupełnie puste drogi dawały nieprzyzwoitą przyjemność z jazdy. Promienie słońca szybko spowodowały wzrost temp osiągając maksymalnie temp. +4 stp. C. Porzuciwszy plan udania się do Łowicza postanowiłem skręcić na zachód w stronę Łyszkowic. Do których niestety ze względu na plany świątecznych odwiedzin, nie udało mi się dotrzeć. Nastąpił więc szybki powrót do domu.
Pozostało: 320,8 km
mapa trasy