Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:1072.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:47
Średnia prędkość:27.65 km/h
Maksymalna prędkość:61.20 km/h
Suma podjazdów:3986 m
Suma kalorii:7028 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:107.23 km i 3h 52m
Więcej statystyk

Piekarnik to zuo... potrzebna wanna z lodem...

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Trzeba mieć porąbane w głowie aby w upalny dzień wybrać się na kręcenie w południe... no cóż ja to zrobiłem. Dwa bidony powiększone bidony na dwie godziny to stanowczo za mało...
Z racji nadchodzącego Giro startującego w Jeruzalem ja udałem się do okolicznego Jeruzala (podobna nazwa, podobna pogoda).

mapa

PW 2018 plus dojazd i odjazd... czyli tour de s.d.s (w miejsce kropek wstaw literę "e")

Sobota, 28 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Miłe początki chciałoby się rzec...
Po wczesnym śniadaniu w hotelu w Białce udałem się z A. na start PW do Parczewa (po drodze mijaliśmy grupy uczestników startujących na dłuższym dystansie - 500 km).
W Praczewie pojawiliśmy się na prawie godzinę przed startem zatem mieliśmy czas aby przyjrzeć się kolejnym startującym grupą już na dystansie 266 km. Na klika chwil przed naszym starem zjawiliśmy się w namiocie celem pobrania nadajników gps. Start nastąpił o 9:25. Wszyscy jechaliśmy w kat. open zatem w planach było aby jechać grupką na zmianach, tym bardziej, że pierwszą cześć trasy miała być pod silny wiatr. Jakoś tak po wyjechaniu z Parczewa daliśmy z A. zbyt mocne zmiany i po odwróceniu się stwierdziliśmy, że jedziemy sami. Przez kilkanaście km jechaliśmy we dwóch ciągle oglądając się za siebie celem sprawdzenia w jakiej odległości znajduje się reszta naszego peletonu. Wyraźnie zwalniając zjechaliśmy się ponownie na skręcie z 819 na 820 (pod Sosnowicą). dalej już podążaliśmy razem dając sobie jednokilometrowe zmiany. W ten sposób dość szybko mijaliśmy kolejnych uczestników PW. Niestety nasz peleton trzymał się razem do okolic Siedliszcza by tam ponownie się zacząć rwać. Chwilowy zjazd grupy nastąpił na skrzyżowaniu 12 z 839. Kolejny rozjazd grupy i kolejny zjazd na długo zamkniętym przejeździe w Rakowcu. Po ruszeniu  grupa już na całego się porwała. I w tym miejscu pojawiły się u mnie problemy żołądkowe, czyli częściej oglądałem się za wc niż kontemplowałem piękno przyrody... Jakimś cudem udało się dojechać do PK1 w Krasnystawie. I tu zamiast od razu udać się celem uzyskania pieczątki i ruszenia w dalszą podróż skierowałem się do wc. Zatem pobyt na PK1 wydłużył się... Ponoć wyglądałem tak jakbym miał zakończyć na tym punkcie swą wycieczkę. Udało się jednak zebrać i udać się w kierunku PK2. W zasadzie od tego momentu z małymi wyjątkami jechałem samotnie. W zasadzie pomiędzy PK1 a PK2 asfalt nie był zbyt dobrej jakości. Były za to fajne podjazdy. Niestety ja ponownie musiałem szukać ustronnych miejsc... W zasadzie po zjedzeniu czegokolwiek po 15-20 min musiałem się zatrzymywać. Zostało więc jechać na wodzie. Na PK2 dotarłem w chwili gdy A. zbierał się do wyjazdu. Dodatkowo okazało się, że nie dojechała woda więc dzięki uprzejmości Pań wlałem do bidonu nieco przestudzoną, przegotowaną wodę. No i ruszyłem w dalszą drogę - niestety jak się okazało bardzo krotką, bowiem na szczycie niewielkiego podjazdu jeszcze w samej Żółkiewce zerwałem łańcuch. I był to na szczęście jedyny przystanek nie związany z uciążliwościami żołądkowymi. Z plusów dodatnich odnotować należy osłabnięcie wiatru choć ten nieco zmieniając kierunek nadal nie sprzyjał uczestnikom PW. Droga do PK3 jakoś dziwnie mi się dłużyła. Z ciekawostek należałoby by odnotować przejazd przez Łęczną (akurat odbywał się mecz Górnika z Olimpią Grudziądz - piłkarze tego drugiego klubu nocowali w tym samym hotelu co my).
Do PK3 dojechałem w towarzystwie dwóch uczestników PW. Ja zdecydowałem się na dłuższy postój (pierwsza próba zjedzenia czegoś - udało się utrzymać ten prowiant w brzuchu już do samego Parczewa). Posilając się na PK3 uzyskałem info, że A. jest godzinę przede mną. No nic trza było się zebrać. I w zasadzie od tego miejsca znów zacząłem czerpać radochę z jazdy. Słońce chyliło się ku zachodowi, wiatr całkowicie przestał wiać no i brak przystanków celem szukania wc dał nadzieje na fun z kręcenia. Pojawił się cel - dojechać do Parczewa przed zachodem słońca... i udało się :) po spędzeniu 9 h 40 min na pętli PW powróciłem do Parczewa...
6 miejsce w generalce i 4 w open - czyli pomimo problemów żołądkowych i zerwanego łańcucha nie było tak źle.
Po odpoczynku w Parczewie i oczywiście zaliczeniu kolejnej wizyty w wc udałem się już do hotelu (całe 300 km zajęło mi netto 10 h 43 min).

mapa

Przemyślenia:
Pierwszy raz w życiu przejechałem na raz 300 km i nie było źle (oczywiście pomijając żołądek) - nic nie strzykało i nic nie bolało zatem bf wart był zrobienia. Udało się przejechać w założonym czasie (limit postawiony sobie przed startem wynosił 10 h). Nie byłem na mecie ujechany - spokojnie wróciłem do hotelu rowerem co daje dobry prognostyk przed kolejnym celem na ten rok...

1, 2, 3 test...

Piątek, 27 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Przyjazd na  Piękny Wschód.
Po wcześniejszym odebraniu pakietów ruszyłem z A. do Parczewa celem integracji z uczestnikami PW 2018.
Powrót po ciemoku wśród wielkich, wściekłych robali...

Na leniucha... czyli choć noc taka młoda lampka i garmin mówi dosyć...

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Start przed 19tą z ambitnym planem pokręcenia do północy - niestety ze względu na nienaładowaną lampkę skończyło się na 22giej.
Ze Skierniewic w stronę Bełchowa i poprzez Łyszkowice udałem się na Bobrową. Powrót zaliczając kilka rund pod Nieborowem.

Nad wodę... czyli to nie my toniemy, to nie my...

Sobota, 21 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Ustawka z A., K. i B.
Spod bramy parkowej w Skierniewicach obraliśmy kurs na południe celem dotarcia do Zalewu Sulejowskiego (m. Smardzewice).
Ze Skierniewic droga na Jeżów i dalej na południe kręcąc się po klimatycznych drogach wzdłuż rzeki Rawki (niestety na niektórych odcinkach asfalt został jedynie wspomnieniem). Za Starym Redzeniem wjechaliśmy na Górny Śląsk - niestety była to tylko miejscowość o tej nazwie. W Budziszewicach skręt w prawo na Zaosie, Ujazd. W kolejnej miejscowości - Wygoda, wygodnie skręciliśmy na Tomaszów Mazowiecki, który dość sprawnie pokonaliśmy zaliczając rynek. Z Tomaszowa prosto na południe ku celowi naszej wycieczki - Tama na Pilicy. Postój przy sklepiku w Smardzewicach. Od tego momentu nastąpił powrót. Trochę dodaliśmy sobie km w Białobrzegach (przeoczyliśmy skręt na Spałę). Przejazd od Ciebłowic Dużych Spale klimatyczną drogą poprzez Rezerwat Spalski.
W samej Spale byłem drugi raz rowerem (tym razem szosą). Wyjazd ze Spały po kocich łbach w kierunku na Glinnik przypomniał mi samotną wyprawę na mtb sprzed dwóch lat - tzn tak samo napotkaliśmy wmordewind (nie wiem może tam zawsze tak wieje w jednym kierunku...) Bardzo przydała się wówczas lemondka. Drugi przystanek nastąpił w Rekawcu. Dalej przez Żelechlinek, Józefin, Celigów, Michowice, Żelazną, Strobów do samych Skierniewic. Na końcówce brakowało już sił.
Trasa ta miała być swoistym testem przed planowanym PW.
Ps. zaliczone kilka nowych gmin.

Mapa

nOc#18 malizną pachnie :( może zacząć grać w bierki albo łowić ryby...

Środa, 18 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Start po 19tej, skończone kilkanaście minut po 23ciej.
Dalsze testy jazdy z rogami... muszę zabierać ze sobą poduszkę ;)
Spóźniłem się na ustawkę na Kwasowcu więc zwyczajowo, mijając Skierniewice od południa, udałem się w stronę Nieborowa.
Feria barw po zachodzie słońca plus Księżyc udający się na spoczynek... poczekałem aż zajdzie i powrót do domu.
Kolejna ciepła noc - wiosna na całego.

nOc#17 El diablo... po północy.

Sobota, 14 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Start przed 20tą a kończone 4 min po północy.
Pierwsza jazda po bf i z rogami... zupełnie inna bajka.
Przy okazji test nowych butów i kasku - jest ok...

nOc#16 zachodni wiatr

Czwartek, 5 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Zaczęte przed 21szą, skończone 20 min przed północą.
W stronę Nieborowa aby tam spotkać A. dalej przez Arkadię do Bednar i poprzez Bolimów powrót do Skierniewic (zahaczając o Rawkę).

Wieczorne hasanie

Niedziela, 1 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Zaczęte przed 18tą.
Badanie nowej drogi z Karpacza do Sosnówki, tzn w Gajnikach zamiast jak zwykle skręcić w lewo postanowiłem pojechać w prawo. Asfalt nie najlepszy ale zjazdy i podjazdy powodowały uśmiech na twarzy. Powrót - zjazd przy Orlinku.