Zdziwiony w Dziwnowie... czyli pierwsza próba ucieczki z wyspy...

Piątek, 6 lipca 2018 · Komentarze(0)
A więc siedzę już kilka dni w Międzyzdrojach, coś tam kręcę po mieście z Czerwonym Kapturkiem ale wypadałoby w końcu coś się ruszyć dalej... wszak dzień nadal długi więc można ruszyć wieczorkiem. Zbieram się jakoś tak po 19tej aby ostatecznie ruszyć 10 min przed 20tą. Kierunek na zachód - słyszałem już wcześniej, ze remontują odcinek 102ki w Międzywodziu więc wypadałoby to sprawdzić.
Trasę zaczynam w zasadzie od ronda na wjeździe do Międzyzdrojów (nie licząc wyjazdu z noclegowni). Międzyzdroje uwielbiam za jedną "rowerową rzecz" - podjazdy i zjazdy o których na Mazowszu można tylko pomarzyć. Trochę tą radość z jazdy po owych górkach powstrzymuje nadal bolące od czasu do czasu kolano. Nie więc cisnę zbytnio na początek i w zasadzie na spokojnie docieram do Wisełki a następnie do Kołczewa gdzie następuje króciutki postój. Po  nasyceniu widokiem kościółka św. Katarzyny Aleksandryjskiej ruszam dalej celem zbadania owego nowego asfaltu. O ile dobrze pamiętałem droga pokryta płytami zaczynała się jakoś tak zaraz za skrętem na Zastań i dalej na Wolin. I tu właśnie zaczynał się nowiutki, jeszcze nie pomalowany białą farbą asfalt prowadzący do Dziwnowa. W samym Dziwnowie standardowo wjazd na wschodni falochron i podziwianie jak północny wiatr wpycha wody morza do portu a w tle słońce zniżające się ku horyzontowi. Powrót nastąpił tą samą drogą. I tu chwilowe zdziwienie - na pięciu stravowych segmentach uzyskałem PR-y dopiero po czasie uzmysłowiłem sobie, że po pierwsze primo - pomagał mi nieco wiatr a po drugie primo - wszak poprzednie wyniki były robione na mtb a teraz jechałem szosą więc nie ma się z czego cieszyć...
Wycieczka zakończona kilkanaście minut po 22giej.
mapka

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!